wtorek, 23 lutego 2021

Łabędzie - ofiary wirusa czy otrucia ?



Od tygodnia temat zdychających na Zatoce Puckiej łabędzi przewija się przez serwisy medialne. Początkowo podawano, że znaleziono 3 sztuki w Swarzewie i kolejnych 10 we Władysławowie. Mieszkańcy oraz przebywający nad zatoką wypoczywający turyści bili na alarm widząc przymarznięte do tafli zatoki łabędzie, sugerując mroźne warunki pogodowe za przyczynę śmierci z wycieńczenia i głodu. Służby weterynaryjne, w odpowiedzi na te zgłoszenia przeprowadziły badania martwego ptactwa pod kątem wirusa H5N8, czyli popularnie zwanej „ptasiej grypy”. U jednego z trzynastu martwych łabędzi stwierdzono obecność wirusa. 
Na ten moment, liczba martwego ptactwa diametralnie się zwiększyła. Jak podaje na swej facebookowej stronie Stowarzyszenie Ekologiczno-Kulturowe Nasza Ziemia z Kosakowa, dziś jest to problem kilkuset padniętych zwierząt. 
Członkowie Stowarzyszenia sugerują, że przyczyną masowych padnięć może być trująca działalność człowieka. 


Szczep H5N8 wywodzi się bezpośrednio od osławionego w roku 2006 H5N1, który sklasyfikowany został jako ptasia grypa. Szczep H5N8 charakteryzuje się jednak dużo wyższą zjadliwością i atakować może, oprócz drobiu, również ptactwo wodne, wywołując dużo większą zachorowalność i śmiertelność. W lutym 2021 roku odnotowano pierwsze przypadki zarażenia H5N8 u człowieka. Choroba dotknęła kilku pracowników fermy drobiu na terenie Rosji. Objawy jednak były zaliczanie do bardzo lekkich. Wskazano jednak na możliwości adaptacyjne wirusa w ludzkim ciele. 

Ze względu na komunikat Powiatowego Lekarza Weterynarii, zabrania się obecnie dotykania martwych osobników i prosi się o zgłaszania takich przypadków straży pożarnej, weterynarzowi, policji lub poprzez kontakt z numerem alarmowym 112. 

Padnięte ptactwo niemal natychmiastowo poddaje się utylizacji. Ciekawym jest jednak fakt, że wirusa ptasiej grypy wykryto tylko u 1 z 13 pierwotnie zdechłych ptaków. 

Stowarzyszenie Nasza Ziemia ma wątpliwości, czy ptaki padają z powodu zarażenia. Może i słusznie. Tak czy inaczej, słusznym jest przyjrzenie się temu zagadnieniu bliżej i przeprowadzenie odpowiednich badań. 

Ekolodzy z Kosakowa powiadomili policję i prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na truciu ptactwa. Za przyczynę wskazują powód zupełnie inny od śmiertelnego wirusa - podziemne kawerny solankowe spółki skarbu państwa PGNiG, które znajdują się na terenie Kosakowa, a które od lat wzbudzają mieszane uczucia pośród mieszkańców i działaczy ekologicznych. 

Marcin Buchna, prezes Stowarzyszenia informuje, że ofiarami tajemniczych padnięć są głównie łabędzie oraz żywiące się ich ciałami kruki. Śmiertelność dotyka dodatkowo lisy, a skala zjawiska na przestrzeni miesiąca lutego 2021 roku jest zdecydowanie największa. 

Ekolodzy wskazują na jednokierunkowość przeprowadzanych badań interwencyjnych, pochopną utylizację martwych ptaków i przez to wykluczenie możliwości badania sprawy pod innym kątem. Rzeczywiście, jest to argument, na który warto zwrócić uwagę. 

Interesującym faktem jest to, że na poszerzenie badań pieniądze wyłożyć chciało z własnej kasy sołectwo Mosty. Badania miały pójść w kierunku przetestowania chemicznej zawartości solanki, którą PGNiG systematycznie zlewa do akwenu Zatoki Puckiej, a która może mieć znaczący wpływ na stopniowe obumieranie naszego rodzimego Pucyfiku. Badaniami jednak nie zdaje się być nikt zainteresowany. Dlaczego ? Może ktoś ma interes w tym, żeby sprawa przycichła i, aby nie ruszać tematu. A może rzeczywiście nie mają te przypuszczenia żadnego odzwierciedlenia w realiach. Nie dowiemy się jednak tego, dopóki nie przeanalizuje się wyników. A badań w dalszym ciągu brak...

Tylko te łabędzie... Szkoda pięknych ptaków, szkoda. To one od lat dziecięcych kojarzą się z ukochaną Zatoką Pucką, zimą i sielanką. A może przyroda właśnie w taki sposób pragnie pokazać nam, że coś jest bardzo „nie tak”... A stan Zatoki Puckiej przecież faktycznie pogarsza się z roku na rok. Wymierają ryby, ptaki, w wodzie coraz mniej tlenu... Może wreszcie zechcemy przyjrzeć się temu i coś z tym zrobić. Od tego przecież zależy nasze życie, teraźniejszość i przyszłość regionu.

A szkoda by było, oj szkoda by było...
Będziemy się tej sprawie przyglądać i uzupełniać ten wpis o nowe informacje. 




















zdjęcia pochodzą ze strony Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturowego Nasza Ziemia na Facebooku

2 komentarze:

  1. A co na to burmistrz Pucka? Ślepy czy co? Przecież od dawna pływały łabędzie po Zatoce i nic im się nie działo... A gdzie organizacje ekologiczne? Wytruli patałachy bo bali się covida pewnie. I kto za to odpowie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle winni są ci z PiS. wszyscy zaspali bo każdy boi się wychylić przed Marszałka i co cisza.Pełno śmieci .Kormorany wszystko zeżarły i osrały resztę drzew nad Zatoką.Reszta co w wodzie padła przez solankę.Redaktorzy zamilkli bo można stracić dochód w demokratycznych mediach.Lokalne Obajtki się nie wychylają

    OdpowiedzUsuń